+321 123 4567
info@test.com
  • Kontakt
  • Nasz zespół
  • Backstage
  • Aktualności
Strona główna
Aktualności
Wywiad: Freddy Verherstraeten i Gabi Villada o projektowaniu torów motocross

Wywiad: Freddy Verherstraeten i Gabi Villada o projektowaniu torów motocross

Opublikowano 21 paź o 08:46

Freddy Verherstraeten i Gabi Villada to nazwiska znane w świecie motocrossu i supercrossu. Ich projekty gościły największe wydarzenia w Europie i na świecie – od Mistrzostw Świata MXGP po Puchar Narodów w Motocrossie.

W rozmowie opowiadają o początkach swojej kariery, procesie projektowania torów i tym, co jest najważniejsze w pracy, gdzie na pierwszym miejscu stoi bezpieczeństwo zawodników.

Początki: od zawodnika do projektanta

Obaj projektanci zaczynali jako zawodnicy, a do budowy torów trafili niemal przez przypadek. Ich historie pokazują, że czasem najlepsza droga zawodowa rodzi się z pasji i gotowości do podjęcia wyzwania.

Freddy, jak zaczęła się twoja przygoda z projektowaniem torów motocrossowych i supercrossowych?

To właściwie zabawna historia. Nadal ścigałem się w motocrossie i supercrossie, kiedy mój tata organizował zawody supercrossowe. Zapytał mnie: „Freddy, zbudujesz tor?” Odpowiedziałem: „Nie, nie potrafię – nawet nie umiem obsługiwać maszyn.” Ale zacząłem kierować ludźmi, którzy je obsługiwali, mówiłem im, co mają robić, i tor wyszedł całkiem nieźle. Tak to się zaczęło. Następnego roku znowu, potem kolejnego – a w końcu inni też zaczęli mnie prosić. I tak się wszystko potoczyło.

Gabi, co zainspirowało cię, żeby zająć się budową torów, zamiast skupić się tylko na jeździe i wyścigach?

Kiedy zaczynałem, jeździłem w supercrossie i we freestyle’u. Pracowałem wtedy w zwykłej firmie, gdzie obsługiwałem Bobcaty i inne maszyny. W telewizji zobaczyłem ludzi w USA, którzy przygotowywali tory supercrossowe, i pomyślałem: „Przecież ja też mogę to zrobić tą samą maszyną.” Więc zacząłem jeździć na pokazy freestyle i zawody supercrossowe, pracować tam przy maszynach. Nadal też jeździłem i ścigałem się – i tak to się zaczęło.

Projekty, z których są dumni

Po latach pracy i dziesiątkach zrealizowanych projektów trudno jest wybrać ten jeden najważniejszy. Freddy przyznaje jednak, że uczucie satysfakcji towarzyszy mu przy każdym ukończonym torze.

Freddy, możesz opowiedzieć o projekcie, z którego jesteś najbardziej dumny?

Szczerze mówiąc, jestem dumny za każdym razem, gdy tor jest gotowy. Kiedy go widzimy po zakończeniu pracy, to zawsze świetne uczucie. Jeśli miałbym wskazać jeden konkretny, to pewnie któryś z pierwszych dużych torów supercrossowych czy motocrossowych, które zrobiliśmy – kiedy patrzysz i myślisz: „Wow, naprawdę zrobiliśmy to od zera?” To zawsze wyjątkowe uczucie.

Wyzwania i najczęstsze błędy

Budowa toru to nie tylko wiedza techniczna, ale przede wszystkim doświadczenie zdobywane latami. Nawet po dwóch dekadach pracy Freddy i Gabi przyznają, że wciąż się uczą.

Gabi, co jest najtrudniejsze w tworzeniu torów motocrossowych i supercrossowych?

Nie powiedziałbym, że coś jest trudne, bo my po prostu kochamy to, co robimy. Czasem jest ciężko, gdy pogoda jest fatalna, a tor trzeba skończyć na pokaz albo zawody. Ale poza tym to czysta przyjemność. Jedyny problem to kiedy maszyny się psują albo pogoda nie dopisuje. Poza tym – tylko radość.

Freddy, jakie błędy najczęściej popełniają ludzie, którzy próbują zbudować własny tor?

To trudne pytanie. Wszystko sprowadza się do doświadczenia. Na początku sami popełnialiśmy mnóstwo błędów – i z nich się uczyliśmy. Większość ludzi, którzy próbują budować tory, po prostu nie ma tego doświadczenia. Nawet po 20 latach wciąż się uczymy. Najczęstsze błędy? Złe kąty i – przede wszystkim – brak bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo to podstawa.

Bezpieczeństwo i projektowanie

Bezpieczeństwo zawodników to fundament, na którym opiera się cała praca projektantów. To nie puste hasło, ale rzeczywista wytyczna przy każdej decyzji projektowej.

Gabi, co jest najważniejsze przy projektowaniu toru, który ma być zarówno bezpieczny, jak i przyjemny?

Zawsze zaczynamy od analizy miejsca i tego, dla kogo tor ma być przeznaczony. Ważna jest też jakość ziemi. Decydujemy, czy tor będzie dla początkujących, amatorów czy zawodowców. Ludzie często mówią: „Zrobiliście tor dla pro riderów”, ale profesjonaliści mogą jeździć wszędzie. Musimy myśleć o amatorach – to oni potrzebują torów bezpiecznych i dających frajdę.

Freddy, jak udaje ci się zachować balans między torem wymagającym dla zawodowców, a bezpiecznym dla amatorów?

Tak jak powiedział Gabi – zawodowcy poradzą sobie prawie wszędzie. Na przykład, gdy budowaliśmy tor supercrossowy w Holandii, zrobiliśmy dużo potrójnych skoków – łatwe podwójne i trudniejsze potrójne. Dzięki temu amatorzy trzymają się podwójnych i nie ryzykują. Robimy skoki albo bardzo łatwe, albo bardzo trudne – nigdy coś pomiędzy.

Proces projektowania

Każdy element toru ma swoje miejsce i znaczenie. Decyzje o rozmieszczeniu skoków, sekcji whoops czy band to efekt przemyślanej strategii i wieloletniego doświadczenia.

Jak decydujecie, gdzie umieścić skoki, sekcje whoops czy bandy?

Freddy: Kiedy projektuję, staram się umieścić jak najwięcej różnych elementów – podwójne, potrójne, step-upy, step-downy, whoopsy – wszystko. Myślę też o publiczności – duży skok dajemy tam, gdzie widzowie będą mieli najlepszy widok. Łączymy też pomysły z poprzednich projektów, zawsze dodając coś nowego. W motocrossie decyzje często zależą od ziemi i przestrzeni. Dopóki tor ma wszystko, co powinien, dokładne rozmieszczenie nie ma aż takiego znaczenia.

Gabi, jak sprawiacie, że typ gleby, drenaż i warunki pogodowe nie zniszczą toru?

Znowu – doświadczenie. Kiedy budujesz tor, z czasem widzisz, jak zachowuje się po deszczu i jakie błędy popełniłeś. Teraz budujemy tory wyżej, żeby woda spływała na boki, dodajemy dreny, dopasowujemy wszystko do konkretnego miejsca. Każdy tor jest inny, więc trzeba się do niego dostosować.

Reakcje zawodników

Opinie zawodników to najlepsze potwierdzenie jakości wykonanej pracy. Pierwsza jazda na nowym torze zawsze przynosi emocje – zarówno zawodnikom, jak i projektantom.

Freddy, co zwykle mówią zawodnicy, kiedy po raz pierwszy próbują nowego toru?

Najczęściej: „Wow, super, świetny tor!” A potem, po wyścigach, czasem narzekają – ale to normalne. Nie da się zadowolić wszystkich. Jedni wolą takie skoki, inni inny typ ziemi. Ale pierwsza reakcja prawie zawsze jest pozytywna.

Gabi, jak pomagasz amatorom budować pewność siebie na torze?

Zaczynamy od małych rzeczy. Na przykład jeden skok niewielki, następny trochę większy. Dzięki temu nabierają pewności – „skoczyłem ten, spróbuję następnego”. To stopniowy proces. Skupiamy się głównie na amatorach, bo profesjonaliści wiedzą, co robią.

Ewolucja torów

Zmiany w technologii motocykli wymusiły ewolucję w projektowaniu torów. To, co było standardem piętnaście lat temu, dziś byłoby nie do przyjęcia.

Gabi, jak zmienił się design torów na przestrzeni lat?

Bardzo! Piętnaście lat temu tory były płaskie, twarde, bez wody, bez spulchniania ziemi, bez stołów – tylko kilka skoków. Teraz wszystko się zmieniło. Tory muszą być miękkie, podlewane, rozryte, z różnymi liniami i koleinami. Zmieniły się też motocykle, więc musimy dostosowywać tory. W GP wciąż ścigamy się na torach takich jak Loket – te same miejsca, co 40 lat temu – ale motocykle są zupełnie inne, więc staramy się je jak najlepiej dopasować.

Freddy, czy uważasz, że projektowanie torów motocrossowych i supercrossowych nadal będzie się rozwijać w przyszłości?

Na pewno. Jeśli porównasz to, co było 20 lat temu, z tym, co jest teraz – wszystko się zmieniło. Jest coraz lepiej, ale motocross zawsze będzie niebezpieczny. Motocykle są coraz szybsze, więc próbujemy zwalniać tory – więcej zakrętów, więcej nierówności – ale ma to swoje granice. To wciąż musi być motocross i supercross. To sport ekstremalny, ale będziemy dążyć do tego, by był jak najbezpieczniejszy.

Porady dla początkujących

Wielu entuzjastów marzy o własnym torze treningowym. Freddy i Gabi nie zniechęcają, ale przestrzegają – budowa toru to więcej niż kilka skoków i trochę ziemi.

Gabi, jeśli ktoś chciałby zbudować własny, mały tor treningowy, co byś mu doradził?

Po pierwsze – zadzwoń do Freddy’ego! (śmiech) Ale serio – skontaktuj się z kimś, kto wie, co robi. Zdobądź odpowiednie wskazówki. Możesz pomyśleć, że skok wygląda dobrze, ale jeśli nawierzchnia jest zbyt miękka albo kąt zły, może być niebezpiecznie. Lepiej poprosić profesjonalistę – wyjdzie bezpieczniej i taniej w dłuższej perspektywie.

Freddy, jaki jest największy mit lub nieporozumienie dotyczące budowy torów motocrossowych i supercrossowych?

Wiele osób myśli, że to łatwe – po prostu zrób kilka skoków. Ale to nie tak. Czasem ludzie wynajmują lokalnego operatora koparki, który buduje drogi czy place budowy – i choć jest świetnym operatorem, nie rozumie motocrossowych kątów i lądowań. Efekt? Tor jest niebezpieczny, a potem trzeba go poprawiać, co kosztuje więcej czasu i pieniędzy.

Gabi: Dokładnie. Trzeba samemu jeździć na motocyklu, żeby rozumieć kąty, odległości i „czucie” toru. Bez tego trudno stworzyć coś dobrego.

Freddy: Właśnie tak. Dlatego robimy to, co robimy.

 

Następny
Mistrzostwa Polski w Motocrossie 2026- nowy standard, nowa era
  • Organizator
  • Współpraca
  • Dla mediów
  • Kontakt

© 2025 Plus Mx- właściciel marki OC1

© 2025 Plus Mx- właściciel marki OC1

  • Polityka prywatności
  • Polityka Cookie
Ta strona internetowa używa plików cookie w celu poprawy Twoich doświadczeń. Jeśli nadal będziesz korzystać z tej strony, oznacza to, że wyrażasz na to zgodę.